wtorek, 26 sierpnia 2014

Prolog

Mówią, że każde życie jest równie cenne. Czasami jednak trzeba wybrać…

Od klęski Voldemorta – po konfrontacji z, wówczas trzyletnim, Harrym Potterem minęły trzy lata. Mroczny Lord nie zginął, mimo poglądu, jaki podzielali właściwie wszyscy czarodzieje. Kawałek jego duszy pozostał żywy i wszczepiał się w różne istoty. Voldemort w tych zastępczych ciałach nie posiadał właściwie żadnej siły magicznej. Nie przeszkadzało mu to jednak dalej rozbudowywać swojego „mrocznego imperium” – jak nazywała Śmierciożerców jego Córka.
 Na środku ciemnego, wilgotnego lochu stała roztrzęsiona, siedmioletnia dziewczynka. Naprzeciwko niej, dumnie wyprostowany, znajdował się jej ojciec. Ubrany był w nowe, czarne szaty, które w ich świecie – świecie czarodziejów – symbolizowały zapomniane już zło i terror. Między nimi, na zimnej, ubrudzonej krwią posadzce, leżał mężczyzna. Jego stan można było określić jednym słowem – umierający.
Miał podbite oko, które było właściwie niewidoczne spod opuchlizny. Jego wargi były przecięte w wielu miejscach, a z rany na policzku ciągle powoli sączyła się krew. Zamiast nosa miał jedną wielką krwawą miazgę. Palce dłoni miał powykrzywiane w różne strony, a jednego, wskazującego prawej ręki brakowało.
Mężczyzna ten był członkiem Zakonu Feniksa. Skulony, oczekiwał śmierci. Wiedział, że zawiódł jasną stronę… Miał zabić dziewczynkę, która teraz była jego katem. Zabić córkę Voldemorta…
Nagle w cichym jak dotąd pomieszczeniu (jedynymi słyszalnymi wcześniej dźwiękami był cichy płacz siedmiolatki i ciężki oddech umierającego mężczyzny) rozległ się wzmocniony i zwielokrotniony przez echo głos.
– Zabij go! – Voldemort zwrócił się do swojej córki. To ciało miało dość piskliwy głos, co mogło się wydawać śmieszne, jednak takie nie było. Było przerażające.
– O–ojcze... Proszę... Ja… Ja nie chcę! – wyjąkała dziewczynka, ściskając nerwowo w dłoni różdżkę.
– Potrzebujesz motywacji! – Voldemort zarechotał. – Nie mazgaj się! – wrzasnął nagle. – Zabij go, albo córkę Zabinich spotka śmierć. Wybieraj!
– Nie! – z krtani siedmiolatki wydobył się zduszony okrzyk. – Nie Mela! – wykrzyknęła w ciemność lochu. Po chwili wahania spojrzała w oczy mężczyźnie, którego miała zabić. Zobaczyła w nich cierpienie i determinację.
            –Avada Kedavra – szepnęła.

***

– Mela! Żyjesz! – wykrzyknęła córka Voldemorta, gdy ta weszła do jej pokoju.
– Tak, żyję – odpowiedziała Melania pocieszająco i podbiegła do leżącej na łóżku siedmiolatki. – Nie płacz… Uspokój się… Już ci lepiej? To dobrze. A teraz powiedz mi, co twój tata kazał ci zrobić tym razem?
– Zabić... – wyjąkała przez łzy jej przyjaciółka.
– Przecież już musiałaś to robić?
– Człowieka... – dopowiedziała.
Taka informacja zaszokowała ośmioletnią córkę Zabinich. Obie dziewczynki były bardzo dojrzałe, jak na swój wiek. Wymagało tego od nich otoczenie, w którym żyły. Codziennie wiedziały trupy torturowanych ludzi. Niejednokrotnie same musiały torturować. Poznały co to śmierć. Ale nigdy nikt nie kazał im zabić człowieka. Aż do dziś.
– Muszę stąd uciec… – wyjąkała córka Mrocznego Pana. – Nie dam rady… Wybacz! – powiedziała. Przez chwilę obie milczały.
– Pomogę ci. Dokąd uciekniesz?– odparła jej najlepsza przyjaciółka.
– Poznałam kiedyś Jean... Jest mugolką. Ona się mną zajmie! – W oczach dziewczynki trzydziestoletnia kobieta, która pomogła jej, gdy kiedyś zgubiła się w Londynie, była lekarstwem na wszystkie nieszczęścia. Wydawało się jej, że mimo tego, że Jean nie mogła czarować, była w stanie zrobić wszystko i zapewnić jej bezpieczeństwo.
Siedmiolatka już od dawna przygotowywała ucieczkę. Nauczyła się nawet zaklęcia lokalizującego, dzięki któremu wiedziała, gdzie miesza Jean. Wiedziała jednak, że jej ucieczka spowoduje furię Voldemorta, dlatego do tej pory nie wprowadzała tego planu w życie.
– Pomogę ci. Chodź za mną… – powiedziała Mela i wstała.
Dziewczynki wyszły z pokoju na szary, mroczny korytarz, gdzieniegdzie tylko rozświetlony nikłym światłem, jakie dawały pochodnie. Na palcach zeszły na parter i wyszły przez masywne, drewniane drzwi. Znalazły się w ogrodzie.
– Gdzie idziecie? – zapytała Belatrix Lestrange, która niespodziewanie pojawiła się za ich plecami.
– Do ogrodu, chcemy się przewietrzyć – odpowiedziała pewnie i butnie Mela.
– Coś wam nie wierzę! – wysyczała czarownica. – Pójdę z wami. Nie chcemy przecież, by córce Czarnego Pana coś się stało... – zawiesiła złowieszczo głos. Dziewczynki wymieniły zaniepokojone spojrzenia.
– Ja już wrócę do rezydencji... Skoro ty zaopiekujesz się Inką... – powiedziała Mela i znikła w gąszczu liści za Bellą. Gdy kobieta wraz z towarzyszącą jej dziewczynką doszły do altanki przy bocznym wyjściu, Bellatrix nagle upadła na ziemię. Z drzew za wciąż jeszcze roztrzęsioną siedmiolatką wyłoniła się Mela z grubym konarem w dłoni.
– Biegnij głupia! – krzyknęła, a Inka się jej posłuchała. Wybiegła przez furtkę, przebiegła kilkaset metrów i zauważyła podjeżdżającego Błędnego Rycerza. Wsiadła do niego czym prędzej.
Podróż minęła w ciszy. Autobus był właściwie pusty, nie licząc szalonego kierowcy i kontrolera, który nie zwracał jednak uwagi na małą dziewczynę. Kilka przystanków później wysiadła. Przez chwilę stała na mugolskim przystanku, by wsiąść do jednego z nadjeżdżających autobusów. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo. Wyjechała za miasto gdzie przesiadła się do innego pojazdu. Zawiózł on ją na zadbane osiedle w mugolskiej dzielnicy. Podeszła do jednego z niebieskich domów i zadzwoniła. W duchu odetchnęła z ulgi. Udało jej się dotrzeć na miejsce.
– Dziecko! Co ty tu robisz? – Po chwili oczekiwania w drzwiach pojawiła się wyglądająca na trzydzieści lat kobieta.
Miała brązowe, kręcone włosy i dobroduszną twarz. Jej oczy, koloru kasztana, zazwyczaj patrzyły na świat z miłością, jednak obecnie były zamglone – Jean dopiero co wstała. Świadczył zresztą o tym jej ubiór – miała na sobie różowy, puchaty szlafroczek…
– Rodzice zginęli... W wypadku. Nie chcę zostać sama! – powiedziała brązowowłosa dziewczynka i przytuliła się do kobiety. Zdezorientowana Jean odruchowo przytuliła siedmiolatkę. Przez moment zastanawiała się co powiedzieć.

– W takim razie... Eh... Wejdź, zrobię ci kakao.


Dla Edge, za motywację i śliczny szablon.

16 komentarzy:

  1. Czekałam na ten prolog, wiesz o tym :) Cieszę się, że dodałaś dłuższe opisy. Tak jest o wiele lepiej. Podoba mi się sam pomysł, bo jeszcze nigdy nie miałam odwagi czytać czegoś o córce Voldemorta. Wydaje mi się, że może być z tego coś dobrego :) Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy. Trzymam za ciebie kciuki! Mam nadzieję, że dasz rade pociągnąć to do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę, że dodałam dłuższe opisy. Może to dziwne... Ale tak jest! Pisałam je i wiem już, że będę musiała nad nimi sporo popracować - nie są jeszcze nawet zbliżone do doskonałości... Ale mnie to cieszy...
      Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Pamiętam, że jak wymyślałam fabułę (a było to spory czas temu) to przyświecała mi właśnie taka idea: żeby to opowiadanie było inne.
      Dziękuję. Ja też mam taką nadzieję...

      Usuń
  2. Poprzednią wersję pamiętam jak przez mgłę, jednak ta jest sporo lepsza.
    O rany, spojrzałam na etykiety, to zdrada stanu. Nie przepadam za Dramione! XD
    W sumie mogłam się domyślić, przecież w poprzedniej wersji Miona dostała od niego koszulę (co dopiero teraz mi się przypomniało). "Pożycz mi koszulę." "Życzę ci koszuli." XDD
    Chyba nieco odbiegłam od tematu... No to tego, podoba mi się. Nawet bardzo. Ostatnio zaczęłam tworzyć analizy blogasków, żebyś wiedziała jak wiele idiotyzmów można znaleźć! W twoim kilka błędów też znalazłam (jak Mela powaliła konarem dorosłą kobietę?) jednak to tylko moje wypaczenie i nie sądzę żeby to aż tak rzucało się w oczy.
    Czekam na następny rozdział, bo jestem ciekawa co tym razem wymyśliłaś.
    xoxo
    http://zaslugujesz-na-szczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak "Pożycz mi koszulę." "Życzę ci koszuli"!
      Bardzo się cieszę, z tego, że Ci się podoba i z tego, że jest lepiej.
      Wiem, że to nierzeczywiste, ale małą gałązka krzywdy by jej nie zrobiła, więc musiała użyć czegoś większego... Powiedzmy, że to jak pozostanie tajemnicą Meli :D
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  3. oryginalnie i innowacyjnie.
    choc nie lubie sytuacji, gdy jest corka Voldemorta, bede czytac :)
    czekam na rozdzial.
    pozdrawiam,
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jak już Ci pisałam: mam nadzieję, że nie zawiodę!

      Usuń
  4. Bardzo fajny pomysl :))
    Napewno bed eczytac :3

    Zycze weny!
    Dramionka

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przeczę, zaintrygowałaś mnie tym prologiem. Opowiadanie zapowiada się naprawdę obiecująco i jestem ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z tego powodu cieszę!
      Mam pomysł, jednak żeby wprowadzić go w życie, potrzebuję kilku rozdziałów. Do niego... Nie, jednak nie zdradzę :D

      Usuń
  6. Nie było mnie tu kilka miesięcy, wracam, a wszyscy tacy dojrzali.
    Pamiętam Twojego poprzedniego bloga - to, co teraz piszesz jest nieporównywalnie lepsze.
    Świetnie napisane, dobry pomysł, nie spotkałam się jeszcze z czymś takim (a już chyba połowa blogerów słyszała moje narzekania na to, że nic oryginalnego nie mogę znaleźć - i oto jak na zawołanie, pojawiasz się Ty!).
    Kochana, naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
    Jak tylko zrobię u siebie porządek z polecanymi blogami, to od razu tam zawędrujesz!!
    Trzymam kciuki, żeby dalej było tak samo świetnie, a nawet lepiej!

    (historia-hermiony-riddle.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Bardzo się cieszę, słysząc takie słowa. Widać przerwa zrobiła mi dobrze.
      Dziękuję, dziękuję *rumieni się*... Inspiracją do napisania tego opowiadania, gdy pierwszy raz je pisałam, było właśnie to, że nie mogłam znaleźć żadnej oryginalnej historii, chyba poza Twoją, o Hermionie Riddle. Złościły mnie schematy, w które popadały autorki. Dlatego wymyśliłam coś swojego i innego.
      Przewiduję, że będzie w poniedziałek. A potem, jeśli się uda, rozdziały co dwa tygodnie.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  7. No to wreszcie znalazłam czas, żeby skomentować dzieło Twe. ;)
    Dawniej to ja miałam pomysły, teraz Ty je masz. No dobra, może mam jakieś, ale i multum innych spraw na głowie.
    Haha, z jakimi świetnymi nazwami tu ludzie wyskakują. "Noc", "Koniec Życia", "Krawędź", a Ty zmieniłaś Finite na inFinite xd. Z kolei moja nazwa to "Nieśmiertelna Krew" - połączenie dwóch języków. Zresztą, gdy spojrzysz, to pierwsze słowo wywodzi się z tego samego języka, huahuahua.
    Uwielbiam te dwa słowa - mroczne imperium ;).
    Mela - hahahahaahha....!!! Huahi-huahu-huahu-hu.
    Ja się tam nie znam, ale torturować jest chyba gorzej. Zabić można szybko. No ale, do tego dochodzą jeszcze potworne uczucia... Huius, są i tu i tu. {Haha, wpisz sobie w wiktionary 'huius'. Bvhvhvhvhvaaaavaa!!!}
    Ty, Misfortuna mogłaby być dobrą nazwą xd.
    Ty, kurde, Volde-mort! XD
    Eeeh, ja zawsze w komplementach za dobra nie jestem, no i mam swoje odbieganie od tematu. Media nox! Obscura nox! Haha, uwielbiam słowo 'obscura', jak o angielskie 'obscure'. Coś w nich jest. Zresztą, wiele słów uwielbiam. xd
    Muszę Ci przyznać, że pomysł dość ciekawy ;). I, my... czy Ci się poprawił sposób pisania? Wcześniej zdania były trudniejsze do zrozumienia i napisane nieco inaczej. No i wychwyciłam jedną literówkę. Napisałaś coś w stylu "świcie - świecie czarodziejów", o ile dobrze pamiętam. Fragile memory, huhvavavahubava...!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *jak i angielskie "obscure"...

      Usuń
    2. Zastanawiałam się, kto mógł napisać ten komentarz tylko przez dwie linijki.
      Andro! Mój styl chyba faktycznie się zmienił, za to ty komentarze piszesz wciąż tak samo! Dobrze, że jest coś niezmiennego w tym dynamicznym świecie xD
      Już dawno zmieniłam z Finite na inFinite o.O Nie zauważyłaś? To chyba było jeszcze w styczniu... Co prawda nazwy na Bloggerze nie zmieniłam, ale na GG już od dłuższego czasu jestem inF. "Sanguis" to krew? Ciekawe.

      Mroczne imperium jest genialne, ale ja wolę "Mhroczne imperium zua".
      O! właśnie doszłam do momentu, w którym piszesz o komplementach. Co racja, to racja. Ty zawsze odbiegasz od tematu.
      "Co mamy dziś na obiad?"
      "Mięso z... Królika! A w ogóle to lubię królicze nory, są ciemne... Apropo ciemnych chmur, to chyba będzie padać."
      Dziękuję Ci za wychwycenie tego błędu, lecę go szukać i poprawiać :D
      Zdrówka!

      Usuń
  8. Witaj nominowałam cię do Liebster Award! Szczegóły i pytania na : http://dramione-higway-to-heaven.blogspot.com/2014/08/liebster-award_76.html
    Życzę miłego dnia i dużo weny.
    Jenna Chase

    OdpowiedzUsuń